„Grosz do grosza” wydaje się być ulubionym powiedzeniem znacznej większości banków. Te pobierają czasem naprawdę abstrakcyjne opłaty i prowizje. Jakie najdziwniejsze opłaty możemy spotkać w umowach, lub taryfach opłat i prowizji banków?
Czytanie umów przed ich podpisaniem to obowiązek. Niestety smutną prawdą jest jednak, że nie wywiązuje się z niego naprawdę spora grupa klientów sektora finansowego, która w ogóle nie zapoznaje się z postanowieniami umownymi przed sygnowaniem dokumentu. Niewiedza szkodzi, ponieważ podpis różnoznaczny jest z akceptacją zapisów dokumentu oraz jego załączników, a te potrafią być naprawdę różne.
Skala abstrakcji
Tabele opłat i prowizji banków są niestety pełne mocno naciąganych pozycji, które potrafią jednak naprawdę sporo kosztować. W ramach przykładu:Podobnych przykładów można by podawać wiele, jednak warto wspomnieć także o opłatach, które mogą być powiązane z „promocyjnymi” ofertami. Największym rozczarowaniem mogą być wszelakie propozycje „darmowe” lub „za zero”. Wystarczy bowiem choć przez chwilę wczytać się w przynależne im regulaminy i tabele opłat, by przekonać się, że oferta „za zero” wcale nie musi być bezpłatna.
Kolejnym obszarem kosztów, których nakładanie wyjątkowo przypadło bankom do gust są opłaty powiązane z realizacją działań upominawczych i windykacyjnych. Ich zakres może być naprawdę duży, ponieważ wysłanie SMS’a może kosztować 2 zł, jednak już wizyta terenowa może być powiązana z nałożeniem karnej opłaty w wysokości kilkuset złotych.
Zasadą jest więc: Nie chcesz ponosić niepotrzebnych kosztów – zawsze czytaj umowę przed jej podpisaniem!
(Fot. freeimages.com)